Siedziała w pokoju na łóżku. Robił już się wieczór, a Evans wspominała jak została przydzielona do drużyny:
''To było pod koniec Akademii, nasz Sensei czytał listę grup. Jeszcze nie wymienił mojego nazwiska ani moich przyjaciół. Niestety nie powiedział nazwisko tej Aja'i i tego dziwaka Kiby. Nagle Sensei powiedział
-Drużyna 7: Uchicha Evans, Uzumaki Ken i Uzumaki Ren-Byłam w niebo wzięta. Jestem z chyba najładniejszymi chłopakami w drużynie! No ale dobra Evans musisz teraz dać z siebie wszystko, żeby im zaimponować! Uśmiechnęłam się porozumiewawczo do mojej przyjaciółki Susan.
-Drużyna 8: Inuzuka Susan, Uchicha Dei i Ameru Kiba-Te słowa usłyszałam wychodząc z chłopakami z sali jako drużyna 7! Zaraz do nas dołączyła moja przyjaciółka. Myślała, że będzie smutna ale wyszła w miarę wesoła. Podeszłam do niej i powiedziałam.
-Przykro mi, że musisz być w drużynie z moim szurniętym braciszkiem i tym pokręconym Kibą-Susan zaśmiała się i powiedziała tłumiąc chichot.
-Wiesz, oni nie są wcale tacy źli! No twój brat to trochę do szału doprowadza ale z Kibą nigdy nie rozmawiałam, to może być ciekawa znajomość-Spojrzała na zegarek, na nadgarstku i dodała, że musi iść. Pożegnałam się i wolno ruszyłam z braćmi Uzumaki do parku.'' Westchnęła cicho na te piękne wspomnienia. Czuła się nieco dziwnie, jutro właśnie miała misję z kolegami z drużyny. Było ich już parę ale przed tą misją czuła największy strach.Nagle do jej szyby ktoś zapukał, podeszła i otworzyła okno. W progu stał Ken, wskoczył do pokoju szatynki i uśmiechną się.
-Evans, mój ojciec nas wzywa do biura, to tyczy się jutrzejszej misji-Ruszyli do biura Hokage razem z Ren'em. Przyrodni brat Ken'a nie był zbytnio w humorze.
-Czy coś się stało?-Spytała Evans prze mile. Chłopak spojrzał na nią swoimi ciemnymi tęczówkami i powiedział.
-Tak, ale nie zawracaj sobie tym głowy-Urwał docierając pod dziwi Kage. Wszedł jako pierwszy, za nim przyjaciele z drużyny.
-Och! W końcu jesteście!-Ucieszył się Naruto, pod brudkiem wskazał im krzesła naprzeciw swojego. Usiedli w milczeniu.
-Wiec o co chodzi?-Spytał od niechcenia Ren. Jego ojciec spojrzał na niego surowo i spytał.
-Czyżbyś się gdzieś wybierał?
-Nawet jeśli, to co?-Odszczekał mu, Hokage zamyślił się przez chwilę i rzekł
-Porozmawiamy o tym później, a teraz jeśli chodzi o waszą misję, to wysłałem drużynę 3-Wszyscy popatrzyli na niego krzywo. W drużynie 3 był Takashi, Anus i Aja. Chłopcy świetnie sobie radzili na misjach ale Aja, w ogóle się nie starała. Wykręcała się zawsze wymówkami typu: ''Ale się pobrudzę'' lub ''A jeśli złamię paznokieć?!''. Dlatego często wpadała w tarapaty, z opresji ratował ją na szczęście, lub dla niektórych na nieszczęście Takashi.
-Ale z całym szacunkiem, szanowny Hokage-Sama, ta drużyna nie powinna iść na tą misję. Owszem Takashi i Anus są świetni ale Aja...cóż tu miałabym delikatne obawy-Rzekła ze spokojem Evans, blondyn uśmiechną się i powiedział żegnając ich przy tym.
-Oczywiście wiem, na co ich wszystkich stać, a teraz pozwólcie, że zajmę się papierową robotą-Trójka wyszła z sali i wyszła z biura. Udali się na plac zabaw niedaleko Akademii. Ken i Evans usiedli na huśtawki i szurali butami o podłoże, Ren za to powiedział, że musi iść na ''coś ważnego'' i odszedł.
-Twój brat jest dziwny-Skomentowała krótko Uchicha. Młody Uzumaki zaśmiał się i powiedział, z pełną powagą w głosie.
-Czy, żałujesz, że jesteś z nami w drużynie?-Szatynka spojrzała na niego dziwnie i spytała.
-Dlaczego miałabym żałować? Drużyna 7, NASZA drużyna jest tym co w życiu mogło spotkać mnie najlepszego!-Ken zaśmiał się i powiedział.
-Znasz mnie, ja przecież czasem mam dziwne pytania i pomysły-To była prawda, Ken był nieco nietypowym chłopakiem.
***
Susan właśnie miała iść do swojego przyjaciela Ren'a. Stała już w progu gdy nagle usłyszała głos swojego ojca
-Gdzie idziesz? Późno już-Dziewczyna odwróciła się i weszła do domu. Zamknęła dziwi i powiedziała.
-Spokojnie tato, idę do Ren'a. Diego przecież jest ze mną-Wskazała palcem na psa stojącego u jej stóp. Mężczyzna spojrzał i westchną
-No dobrze, ale wróci przed 22.00!
-Dobrze! Pa!-Krzyknęła wybiegając z domu.Diego biegł obok niej, doszła do lasu i przywitała się z swoim kolegą.
-Co tak długo? Już myślałem, że nie przyjdziesz-Zaśmiał się. Susan wydyszała tylko ''Ojciec'' i ruszyła za chłopakiem na polanę. Tam zawsze trenowali w nocy, walczyli i udoskonalali techniki. Ten wieczór jednak był inny, na polanie bowiem był już ktoś. Ren i Susan przy kucnęli w krzakach, obserwując kogoś kto trenuje.
-To, tak to jest Kiba! Ten chłopak od mnie z drużyny!-Wyjaśniła ruda. Chłopak spojrzał wpierw na nią a potem wyszedł z zarośli. Susan zaraz za nim. Zielonooki Kiba spojrzał na nich i bez cienia uśmiechu rzekł, oschle.
-Czego?-Susan podeszła do niego i ładnie poprosiła.
-Możemy tu potrenować, bo wiesz ja i Ren co wieczór tu tre...-Nie dokończyła bo Kiba jej przerwał uśmiechając się złowieszczo.
-Wiem o tym wszystkim, przychodzę tu co wieczór, obserwuje was a kiedy odchodzicie sam trenuje-Ren trochę się zdenerwował i podszedł do chłopaka.
-Słuchaj, nie ładnie tak kogoś podglądać, a teraz zmiataj!-Kiba na odchodne potrącił Susan ramieniem.
-Do zobaczenia-Rzekł i wskoczył na drzewo. Ren usiadł zdenerwowany na trawie, jego przyjaciółka obok.
-Nie przejmuj się nim, w drużynie jest zupełnie inny-Uśmiechnęła się dziewczyna. Brunet spojrzał na nią i powiedział.
-Ale! Przecież! Yhh! Ja mu jeszcze pokaże!
-Tak, tak. Chciałbym to zobaczyć!-Usłyszeli za sobą głos Kiby. Obrócili się jednocześnie, spoglądając na szatyna.
-Czego tu jeszcze szukasz Kiba?! Ren ci mówił, żebyś zmiatał stąd!-Krzyknęła Susan, chłopak w jednej chwili pojawił się przed nią, parę centymetrów przed jej twarzą.
-Nie będziesz mi rozkazywać-Ruda uderzyła go pięścią w twarz, chłopak upadł ale okazało się, że to ktoś podszywał się pod chłopaka za pomocą techniki kopiującej. Ren i Susan wyjęli kunaie.
-Kim jesteś i czego chcesz?!-Krzykną Ren. Nieznajomy momentalnie wyją shuriken i wbił go sobie w serce, dla pewności jeszcze podciął żyły.
-Cholerny szczur!-Wrzasnęła Susan widząc samobójcę. Oboje odeszli jak najszybciej z polany. Dziewczyna wróciła do domu.
-O już jesteś? Nawet nie ma 21 to dziwne...co się stało?-Spytał jej ojciec, gdy tylko znalazła się w progu, Diego wbiegł do kuchni a Susan opowiedziała wszystko ojcu.
-Zdecydowałam, dla własnego bezpieczeństwa, że nie będę chodziła z Ren'em do tego lasu po zmroku-Zadeklarowała dziewczyna.
-Jestem z ciebie dumny, cóż masz racje, tak będzie bezpieczniej. Ja pójdę o wszystkim powiadomić Naruto a ty zostań w domu-Polecił jej i wybiegł z domu. Susan poszła do siebie na górę. Usłyszała stukające kamyki w szybę okna, otworzyła je i zobaczyła przyjaciela z drużyny.
-Mogę wejść?-Spytał Kiba, teraz bez cienia wątpliwości to był prawdziwy chłopak.Susan odsunęła się na parę centymetrów, chłopak wskoczył i usiadł na łóżku.
-Ten pierwszy, to ja. Zobaczyłem, że ktoś pędzi w waszym kierunku i wyglądał tak samo jak ja. Dopiero teraz cię dogoniłem. Musiałaś się nieźle wystraszyć co nie?-Uśmiechną się. Susan odwróciła się do niego i powiedziała z wyrzutami.
-Nie pomogłeś nam i byłeś bardzo nie miły! Dla czego?-Spytała. Kiba westchną i wybełkotał
-Byłebyenzasdryms-Susan wybuchła śmiechem.
-Czekaj co proszę? Co powiedziałeś?-Kiba wstał i prawie wrzasną
-Byłem zazdrosny! Zadowolona?! Tak! Byłem zazdrosny!
-Ale...o co?-Spytała zdziwiona i popatrzyła na niego z lekkim strachem
-Ja...byłem zazdrosny o to, że są w konoha ludzie, którzy cię akceptują. Mnie nikt nie poznaje i chyba poznać nie chce. Z nikim się nie przyjaźnie dlatego uchodzę za dziwaka-Rzekł smutno. Ruda pocieszyła go i powiedziała
-Zawsze możesz liczyć na mnie, a teraz zmykaj bo zaraz mój ojciec wróci-Puściła mu oczko i zamknęła za nim dziwi.
***
CDN
I jak? :3
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz